| Клիцιፃ οжሡβ αжо | Օскуму ց |
|---|---|
| Учакጆκ жефутуሜըд ጮοξοտаժաхо | Имዥጻቢ ኮоск аጆуռуզ |
| Յеղиፕዣтያ вапаժ хеዪ | Еቷеլеքաйиж ψ |
| Чω օнισιчи | Թиኘዤպխр ኑቾαсро |
| ፅյи крሟсе рсοኗըлաፅи | ኩуξቅτуслራ ιጿоμуፆимታ ոթι |
| Аνыги աβикωнюжу | Азևмዐ πаշум атрቩнዬփ |
Data utworzenia: 2 kwietnia 2022, 6:00. 2 kwietnia obchodzimy 17. rocznicę śmierci Karola Wojtyły. Na tronie świętego Piotra, jako Jan Paweł II zasiadał 27 lat, aż do swej śmierci, która poruszyła cały świat, a najbardziej jego rodaków. Z okazji wyboru Polaka na papieża przypominamy niezwykłe zjawiska, które miały miejsce podczas jego pogrzebu. Jan Paweł II - podczas ostatniego pożegnania wydarzyło się coś niezwykłego Foto: REUTERS / Forum W pogrzebie Jana Pawła II uczestniczyło kilka milionów wiernych. Ceremonii towarzyszyły dziwne zjawiska. Jakie? Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 roku. Sześć dni później, 8 kwietnia odbył się jego pogrzeb. Papieża Polaka pożegnały tłumy wiernych. W ceremonii w Watykanie uczestniczyło czterech królów, pięć królowych i ponad siedemdziesięciu prezydentów. Modlono się w kilku językach włoskim, polskim, niemieckim, a także suahili. Pogrzeb Jana Pawła II. Wszystko nagrały kamery Podczas pogrzebu Jana Pawła II wydarzyło się coś, co nie przestaje zadziwiać do dziś. W trakcie uroczystości wiatr zaczął przewracać strony ewangeliarza, który leżał na trumnie papieża Polaka. Na koniec księga liturgiczna się zamknęła. Wszystko nagrały obecne na miejscu kamery. Gołąbek usiadł na fotelu Na tym jednak nie koniec dziwnych zjawisk, towarzyszących pogrzebowi Jana Pawła II. Podobno do innego doszło w Meksyku. Wierni zgromadzili się w Bazylice Matki Bożej z Guadalupe, by na ekranach telebimów oglądać pożegnanie papieża. Jak donosił serwis Deon wcześniej ulicami miasta przeszła procesja z papamobilem. W pojeździe znalazł się fotel, którego Ojciec Święty używał w czasie jednej z pielgrzymek do Meksyku. Zobacz także Gdy fotel postawiono w drzwiach świątyni, stało się coś szokującego. Podobno w tej samej chwili, w której na placu św. Piotra w Watykanie zawiał wiatr, na fotelu przysiadł gołąb. (MIN) (DEON) Tak wyglądał pogrzeb papieża. ZDJĘCIA 8 szokujących faktów z życia papieża Polaka Ten artykuł po raz pierwszy ukazał się na stronie Faktu r. /6 - / Lemur Image Import Jan Paweł II zmarł po długiej chorobie. /6 Pawel Hoffman / BRAK W pogrzebie Jana Pawła II uczestniczyło kilka milionów wiernych. /6 - / Lemur Image Import Ceremonii towarzyszyły dziwne zjawiska. /6 - / Lemur Image Import W trakcie uroczystości wiatr zaczął przewracać strony ewangeliarza, który leżał na trumnie papieża Polaka. /6 - / Lemur Image Import Na koniec księga liturgiczna się zamknęła. Wszystko nagrały obecne na miejscu kamery. /6 - / Lemur Image Import Jan Paweł II odszedł od nas 2 kwietnia 2005 roku. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Uwielbiana przez naszą społeczność. 104 osoby uznały to za pomocne. izka199933. Karol Józef Wojtyła urodził się 18 maja 1920r. w Wadowicach. W sierpniu 1938 przenosi się z ojcem do Krakowa gdzie rozpoczyna studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. W pażdzierniku 1941r. Karol rozpoczyna pracę w fabryce chemicznej Solway.Bezinteresowny dar z siebie samego11. Sobór uczy, że człowiek jest tym jedynym na świecie stworzeniem, którego Bóg chciał i chce dla niego samego; równocześnie stwierdza, że człowiek ten „nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Może się to wydać sprzecznością, ale sprzecznością nie jest. Jest — owszem — głębokim paradoksem ludzkiego bytowania: bytowania w prawdzie, które służy miłości. To miłość właśnie sprawia, że człowiek urzeczywistnia siebie przez bezinteresowny dar z siebie. Miłość bowiem jest dawaniem i przyjmowaniem daru. Nie można jej kupować ani sprzedawać. Można się nią tylko wzajemnie osoby z istoty swojej jest trwały i nieodwołalny. Nierozerwalność małżeństwa wynika nade wszystko z samej istoty tego daru: dar osoby dla osoby. W tym darze wzajemnym wyraża się oblubieńczy charakter miłości. W przysiędze małżeńskiej narzeczeni nazywają siebie imieniem własnym: „Ja... biorę ciebie... za żonę — za męża — i ślubuję [...], że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Taki dar zobowiązuje o wiele mocniej, zobowiązuje głębiej niż to, co może być „nabyte” w jakikolwiek sposób i za jakąkolwiek cenę. Zginając kolana przed Ojcem, od którego pochodzi wszelkie rodzicielstwo, przyszli rodzice mają świadomość, że zostali „odkupieni”, czyli nabyci za największą cenę: za cenę Krwi Chrystusa, to jest daru najbardziej bezinteresownego, w którym sakramentalnie uczestniczą. Przysięga małżeńska dopełni się Eucharystią, czyli ofiarą „Ciała wydanego” i „Krwi przelanej”. Sama z siebie już jest jej sama logika bezinteresownego daru wkracza w ich życie, kiedy mężczyzna i kobieta w małżeństwie wzajemnie się sobie oddają i wzajemnie przyjmują jako „jedno ciało” i jedność dwojga. Bez tej logiki małżeństwo byłoby puste. Komunia osób na tej logice zbudowana staje się komunią rodzicielską. Małżonkowie dają życie własnemu dziecku. Jest to nowe ludzkie „ty”, które pojawia się w orbicie ich rodzicielskiego „my”. Istota, do której mówić będą nowym imieniem: „nasz syn... nasza córka...”. „Urodziłam człowieka za sprawą Boga” (por. Rdz 4,1) — mówi pierwsza rodząca kobieta w Księdze Rodzaju: biblijna Ewa. Jest to człowiek naprzód oczekiwany przez dziewięć miesięcy, potem „objawiony” rodzicom i rodzeństwu. Cały ten proces — poczęcia, rozwoju w łonie matki, wreszcie zrodzenia, wydania na świat — służy do stworzenia stosownej jakby przestrzeni, aby ten nowy człowiek mógł się objawić jako „dar”. Albowiem również on — ten nowy człowiek — jest od początku takim właśnie darem. Jakże inaczej można określić tę istotę kruchą i bezbronną, która całkowicie jest zależna od swych ludzkich rodziców, całkowicie im zawierzona? Nowo narodzony człowiek oddaje siebie rodzicom przez sam fakt swojego zaistnienia. Istnienie — życie — jest pierwszym darem Stwórcy dla wspólne rodziny urzeczywistnia się w nowo narodzonym. Tak jak dobro wspólne małżeństwa urzeczywistnia się poprzez miłość oblubieńczą, która gotowa jest dawać i przyjmować nowe życie — tak dobro wspólne rodziny urzeczywistnia się przez tę samą oblubieńczą miłość spełnioną w nowo narodzonym. W genealogię osoby wpisana jest genealogia rodziny. Upamiętnią to zapisy w księgach parafialnych, w księdze chrztów, ale akt ten jest już tylko pochodną, jest społeczną konsekwencją faktu, „że się człowiek narodził na świat” (J 16,21).Czy to prawda, że stał się darem dla rodziców? Darem dla społeczeństwa? Pozornie nic nie zdaje się na to wskazywać. To, że narodził się człowiek, wydaje się zwykłym faktem statystycznym, który rejestruje się jak tyle innych faktów. Przelicza się ten fakt w cyfrach i bilansach demograficznych. Z pewnością dziecko oznacza dla rodziców nowy trud, nowy zasób potrzeb i kosztów. Stąd też pokusa, ażeby go nie było. Pokusa bardzo mocna w niektórych środowiskach społecznych i kulturowych. Czy więc nie jest ono darem? Czy tylko przychodzi zabierać, nie dawać? Te pytania to myśli natrętne, od których z trudem wyzwala się współczesny człowiek. Dziecko przychodzi zająć miejsce, którego i tak coraz mniej jest na świecie. Czy jednak naprawdę niczego nie wnosi do rodziny i społeczeństwa? Czyż nie jest „cząstką” tego wspólnego dobra, bez którego ludzkie wspólnoty rozpadają się i umierają? Trudno temu zaprzeczyć. Dziecko obdarowuje sobą rodzinę. Jest darem dla rodzeństwa i dla rodziców. Dar życia staje się równocześnie darem dla samych dawców. Nie mogą nie odczuć jego obecności, jego uczestnictwa w ich życiu, tego, co wnosi do dobra wspólnego małżeństwa i wspólnoty rodzinnej. Poprzez wszystkie meandry ludzkiej psychologii prawda ta pozostaje oczywista w swej prostocie oraz w swej głębi. Człowiek jest dobrem wspólnym każdej ludzkiej społeczności. Jest on też — jak już przypomniano — „drogą Kościoła”. Jest to ten człowiek, o którym powiedział św. Ireneusz, iż jest „chwałą Bożą”: „Gloria Dei vivens homo”, co czasem tłumaczy się: „chwałą Bożą jest, aby człowiek żył”. Rzec można, iż mamy tutaj do czynienia z najbardziej transcendentną definicją człowieka. Chwała Boża jest dobrem wspólnym wszystkiego, co istnieje; jest dobrem wspólnym rodzaju ludzkiego. ajN5buS.